Mała krótka lektura bo misiek zasnął. Przyda się. Mój mały buntownik też próbuje różnorodnych metod żeby wyprowadzić mnie z równowagi. I naprawdę czasem a nawet często udaje mu się wyprowadzić mnie z równowagi. A wtedy ja, ja zaczynam krzyczeć...
Jeśli chodzi o krzyk jestem straszna, próbuje z
tym walczyć. Ale jak wspomniałam mój buntownik często wygrywa..
Niczym tego nie tłumacze, jestem słaba wiem to dlatego staram się i walczę i będę walczyć bo już nie bawem drugi skrzatek się pojawi ;)
Kolejny wpis o Walentynkach, ale raczej o tym co zaopserwowalam u ludziów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz