Oj dziś mieliśmy naprawdę pracowity dzień. Razem z moim małym pomocnikiem wysprzatalismy salon na cacy! Odsunelismy łóżko, a tam tyle skarbów. Po za brudem i kurzem znaleźliśmy kamyki, patyki (tak mnie to tez zdziwilo) które zapewne krasnal poprzynosil z dworu a kiedy ja mówiłam "Kubi idź to wyrzuć na dwór albo do smieci" misiek wyrzucal to za sofę. Oczywiscie nie mogło zabraknąć za sofą pieniędzy i zabawek. Kiedy to ogarnelismy, posegregowalam razem z moim pomocnikiem zabawki i cześć wynieslismy na gore do jego pokoju. O dziwo nie było sprzeciwow ani histerii. Misko oglądał bajki a ja wzięłam się za porządek w szafkach. Kurze, podłoga, później ciuchy i tak minął nam poranek. Zrobiłam obiad, po obiedzie na godzinkę do dziadków a tato w tym czasie ogarnął schowek. Większość rzeczy poszła na strych i od razu się więcej miejsca zrobiło. ;)
Teraz Misko śpi, a przede mną jeszcze ciuchy do prasowania i koniec! Bo przecież dzisiejszy dzień się nie skończył ;) Jutro zapewne umrę z bólu pleców, ale to dopiero jutro :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz